Legislacja
Food-Lex
 
Dodatki do żywności
i aromaty
 
Zanieczyszczenia
 
RWS - Referencyjne Wartości Spożycia
 
Trzymaj Formę !

   

 pl   en             
 
Jesteś tutaj: strona główna > AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI
Miliard mniej. Tak kurczy się eksport do Rosji
Sprzedaliśmy w zeszłym roku towary warte o 14 proc. mniej niż w 2013 r. Cierpią rolnictwo, przemysł spożywczy i przewoźnicy

Po wprowadzeniu embarga część firm od razu przekierowała swoje dostawy na europejskie rynki. W pierwszej kolejności na te najbliższe, czyli Czechy i Niemcy. Taką możliwość mieli jednak tylko duzi producenci, którzy od lat dywersyfikowali kierunki eksportowe. Mniejszym skoncentrowanym w swojej działalności na współpracy tylko z Rosją pozostało jedynie zmagazynowanie towarów i szukanie dopiero nowych rynków zbytu. Patrząc na zapasy jabłek czy mięsa, które na koniec roku były wysokie, można powiedzieć, że im nie udało się pozyskać alternatywnych odbiorców. Ponieśli więc straty.


Nie można nie zauważyć, że państwo podjęło działania mające na celu pomóc firmom w pozyskaniu partnerów z odleglejszych krajów Bliskiego i Dalekiego Wschodu, zdając sobie sprawę, że Europa nie jest studnią bez dna. Pierwsze dostawy już poszły, ich skala nie jest jednak duża, a zatem one również nie stały się jeszcze alternatywą. Wszyscy niezależnie od wielkości próbowali też wykorzystać rynek krajowy do upłynnienia swojej produkcji. Wzrost konkurencji przełożył się jednak na spadek cen i marż. Ta droga nie pozwoliła więc również uratować zysków firm. 


- Embargo ma charakter polityczny, a nie się zachowywać tylko tak, żeby nie urazić Rosji, żeby nie zamknęła przed nami swojego rynku - ocenia prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz z SGH. Ale jej zdaniem eksporterzy i rolnicy powinni być wyczuleni na to, że mają do czynienia z niestabilnym partnerem i mieć w zanadrzu innych odbiorców. - Tak by było, gdyby organizacje producentów żywności były mocne i szykowały się strategicznie także na inne rynki, a nie uzależniały od rosyjskiego - wyjaśnia prof. Duczkowska-Małysz. Kiedy naszym producentom dzieje się względnie dobrze, nie chcą myśleć o tym, że kiedyś może się to skończyć. A kto nie myśli perspektywicznie, ten wpada w tarapaty. Trzeba pamiętać przy tym, że z powodu zamknięcia rynku rosyjskiego Unia Europejska wypłaca tym, którzy stracili rekompensaty. Ale muszą mieć na to dokumenty. - Kłopot w tym, że nasi rolnicy nie prowadzą rachunkowości nie mają dowodów na spadek ich dochodów. Nie mają ich, ponieważ nie płacą podatków jak inne firmy. W efekcie otrzymują mniejsze rekompensaty niż rolnicy z innych krajów Wspólnoty, którzy mają na wszystko odpowiednie kwity - podkreśla prof. Duczkowska-Małysz. Według niej nieprzewidzianych sytuacji będzie prawdopodobnie coraz więcej. W związku z tym Unia będzie przeznaczać dodatkowe pieniądze na rozwiązywanie takich problemów. Jeśli nasi rolnicy chcą z nich skorzystać, będą musieli nauczyć się dokumentowania swoich strać.


(Więcej w: Dziennik Gazeta Prawna 2.03.2015)


Dodaj do:   Dodaj kanał RSSRSS   Dodaj do facebook.comFacebook

pełna lista aktualności

Członkowie PFPŻ ZP

Dołącz do nas!
Serwis PFPŻ wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.
Akceptuję politykę prywatności i wykorzystywania plików cookies w serwisie
zamknij